środa, 10 grudnia 2008

Życie bez znieczulenia:)

Hmmm....
Od czego by tu zacząć.... może od tego, ze gdy chciałam napisać jak zawsze w niedziele notkę...
Miałam napisać, że zamykam bloga.....
miałam dość...
Ludzi tego co się dzieje....

Zmieniłam otoczenie.... od "dawnego otoczenia" nie odbierałam telefonów.... nie odpisywałam na wiadomości na gg sms-y.... jedynie z Małgosią byłam w zgodzie
chciałam odejść z ruchu działającego przy parafii....

Ale w poniedziałek się coś we mnie przełamało...
Znów uwierzyłam.....
Dlaczego?
Po rozmowie z pewnych człowiekiem...
Zrozumiałam, ze mogę to wszystko stracić.... na swoje życzenie...

Zastanawiam się czy do jutra nic się nie zmieni...
to zależy ode mnie....
Szukam w sobie i w Nim siły....

Wiem, zmieniłam się....
Teraz zaczynam nowy etap....

najlepszym rozpoczęciem tego etapu będą kroki:) Rekolekcje zimowe...:)
Mam nadzieje, ze pojade:)
Chociaż wychodzi, że tylko ja z mojej parafii...

Teraz radośnie oczekuje przyjścia Zbawiciela

:D

Ps. Proszę o modlitwę za tatę.... On też zaczyna żyć tak jak kiedyś...

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Aga!!

Nie poznaje Cię !!
To Ty mi mówiłaś: "jak życie dało Ci kopa w tyłek musisz, sie podnieść i żyć, nie masz nic do stracenia"

Nie poddawaj się!!
Ja wierzę, że jesteś silna i dasz radę przejść przez wszystko!!


obiecuje modlitwę za Twojego Tatę..

3maj sie ciepło Małolacie ;*******

Anonimowy pisze...

"Życie daje Ci kopniaka? Oddaj mu" :D Walcz o każdą piękną chwilę! I żeby ta każda chwila była z Panem!
Jesteś silna, tyle przeżyłaś i przetrwałaś...dałaś radę i dasz jeszcze :*
Jesteś wspaniała :*
Będzie pięknie :*
Tulę mocno :*

Anonimowy pisze...

...hmm...tak czytając twoja notkę zastanawiam sie co napisać...czasem jest tak, że cały świat opowiada się przeciwko Tobie-nic nie wychodzi, wszyscy mają o coś pretensje, nie potrafisz odnaleźć się we własnym swiecie-to normalne-gdy wszystko przez dłuższy czas układa się po naszej myśli, gdy jest wszystko ok musi przyjść zmiana-czasem głębokie zejście na dno, ktore daje do myslenia, które pokazuje w pelni, że jesteśmy nieporadni, że potrzebny jest Ktoś...najczęściej to my sami utrudniamy sobie życie-gdy wydaje nam się że to wszystko co dzieję się wokół nas robi się za piękne, zaczynamy bać się, że mozemy to wszystko stracić, że w pewnym momencie bańka pryśnie i nie zostanie nic tylko wspomnienia-zaczynamy cos zmieniac, izolowac się, szukać problemu w niczym...i dopiero po takich doświadczeniach zaczynamy rozumieć, że tak naprawdę nie potrzeba duzo, by życie nabrało pięknych kolorów...tylko chcieć własnego szczęścia, tworzyc go wokól siebie i wiedzieć, gdzie go szukać...
tuuulę:)

i nie mysl co przyniesie kolejny dzien, bo ominie Cię ta wspaniała chwila teraźniejszościa ktora trwa:*...

Anonimowy pisze...

Myślisz, że to wszystko co do tej pory osiągnęłaś wierząc, możesz tak łatwo stracić? Otóż możesz. Lecz wyobraź sobie co przeżywa twój Anioł Stróż, który widzi, że ulegasz pokusom marnych duchów. Jak bardzo boli go każdy twój występek przeciw Bogu.
Zaufaj starszemu koledze i zrozum, że nie można pozwolić sobie na choćby jednodniowy upadek, bo później nawrócenie trwa o wiele dłużej, a i my nie jesteśmy już tacy sami. Ściskam cieplutko;)


Pozdrawiam i zapraszam:
www.na-sciezkach-pana.blog.onet.pl